Był sobie książę - Rachel Hauck
Tytuł: Był sobie książę...
Autorka: Rachel Hauck
Narracja: trzecioosobowa
Liczba stron: 436
Wydawnictwo: Święty Wojciech
Był sobie książę…to współczesna bajka – tym, że wszystko zdarzyć się może…
Dwa oddalone od siebie światy. On jest prawdziwym brytyjskim księciem. Ona zwykłą dziewczyną. Ale wszystko ulega zmianie, kiedy Susanna otrzymuje zaproszenie na koronację Nathaniela.
Susanna Tritt nigdy nie marzyła o wielkim romansie czy byciu traktowaną jak księżniczka – chciała tylko poślubić mężczyznę, w którym była zakochana od dwunastu lat. Ale życie nie toczy się zgodnie z planem. Kiedy jej szkolna miłość, a później żołnierz piechoty morskiej, zrywa z nią zamiast oświadczyć się, Susanna z mozołem próbuje odbudować swoje życie.

Książka ta rozpoczyna się zerwaniem, a mianowicie chłopak Susanny Adam, z którym chodziła 12 lat zrywa z nią. Dziewczyna jest zdruzgotana bowiem liczyła, że ten jej się oświadczy. Cała wyspa na której dziewczyna mieszka wie, że ten powiedział jej "Znalazłem właściwy pierścionek, ale nie właściwą dziewczynę". Główna bohaterka jest załamana, ale za raz potem poznaje przystojnego Nathaniela. Nie ma jednak pojęcia, że jest on księciem.
Historia ta jest przyjemna, ale szczególnie nie zapadnie mi w pamięci. Zwykły romans. To co charakteryzuje tą autorkę to liczne odwołania do Boga. Niestety jak dla mnie, hmm... nie chcę powiedzieć, że naciągane ale niespotykane, bowiem nie wyobrażam sobie, żeby w dzisiejszych czasach dorosły mężczyzna idąc do Kościoła płacze ze wzruszenia. Mam wrażenie, że bohaterowie całkowicie oddali swój los w ręce Stwórcy. Mi odwołanie do religii wgl nie przeszkadzały, ale wiem, że są tacy których to bardzo irytuje. Jak dla mnie wiara w to, że Bóg trzyma gdzieś dla mnie w zanadrzu "tego jedynego" jest niesamowite i napawa mnie tylko nadzieją.
Styl autorki jest dobry, jednak muszę przyznać, że poprzednia jej książka bardziej mi się podobała, ale to chyba dlatego, że wówczas cofała się w przeszłość co ja bardzo lubię. Dziewczyna z nizin społecznych łączy się z księciem, wiadomo, że taka mieszanka jest wręcz wybuchowa. Książkę tą mogę polecić fanom romansów, i historii obyczajowych.
Ocena: 6/10 [dobra]
Recenzja pierwszej książki autorki KLIK
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu:
12 komentarze
Jetem skłonna skusić się na nią
OdpowiedzUsuńOj chcę! A jaka okładka śliczna!
OdpowiedzUsuńWidzę, że książka nie wzbudziła Twojego zachwytu, ale możliwe, że się skuszę :)
OdpowiedzUsuńO, a ja przyznam, że książce nie słyszałam. Choć po Twojej recenzji chyba się skuszę ;)
OdpowiedzUsuńJakoś nie widzę siebie czytającej tę książkę.
OdpowiedzUsuńMoże recenzja aż tak nie zachęca, podobnie jak sam temat - ot, historia jakich wiele, ale czasem lubię się odprężyć przy mało wnoszącej lekturze. Zwłaszcza, że tytuł idealnie wpasowuje się w moje klimaty.
OdpowiedzUsuńJa lubię powieści obyczajowe więc to coś dla mnie.
OdpowiedzUsuńMam na półce obie książki tej autorki, jedną z biblioteki, drugą swoją :) mam nadzieję, że książka spodoba mi się trochę bardziej niż Tobie :)
OdpowiedzUsuńJakoś nie mam na nią ochoty, ale może kiedyś...
OdpowiedzUsuńNiestety jak dla mnie schematyczna historia.
OdpowiedzUsuńta książka "chodzi" za mną już od pewnego czasu, więc dziś została zakupiona i czeka na przeczytanie ;)
OdpowiedzUsuńraczej sobie odpuszczę, ale trzeba przyznać, że okładka jest świetna:D "Znalazłem właściwy pierścionek, ale nie właściwą dziewczynę"- niezły tekst hahaha, ale chyba żadna kobieta nie chciałaby go usłyszeć :D
OdpowiedzUsuń