Dbam o wyobraźnię

  • Home
  • Download
  • Social
  • Features
    • Lifestyle
    • Sports Group
      • Category 1
      • Category 2
      • Category 3
      • Category 4
      • Category 5
    • Sub Menu 3
    • Sub Menu 4
  • Contact Us

Lewa:
1. O wróżkach i czarodziejach  [zakup własny] RECENZJA
2. Radośnik [od wydawnictwa Seven]
3. Damsko-męski przewodnik po Wrocławiu [od wydawnictwa Novae Res]
4. Epitafia Remake [od wydawnictwa Anagram]
5. Niedokończona rudna [jw]
6. Pewnego dnia przyszedł do mnie... [jw]
7. Lekcja Geografii + zakładka [wygrane u Klaudia Sowa ]
8. Inne zasady lata [od wydawnictwa Rodzinne]
9. Zakręcone życie Madzi Kociołek [od wydawnictwa Szara Godzina]
10. Inspektor Kres i zaginiona [jw]
11. Przeminęło z wiatrem. Od bestselleru do filmu wszechczasów [ od wydawnictwa Aleja Róż] RECENZJA
12. Gra o Ferrin [ od wydawnictwa Literackiego]
13. Obrońca nocy [od wydawnictwa Novae Res]
14. Kto ratuje jedno życie... [od wnuka Pana Jerzego]

Prawa:
15. Czwartki w parku [ od Literackiego]
16. Kocham Paryż [jw] RECENZJA
17. Przywróceni [od wydawnictwa Mira]
18. Skandalista Goffman [z wymiany]
19. Wspomnienia wojenne [jw]
20. Niezapomniane smaki i smaczki [od wydawnictwa Seven]
21. Moje ulubione przepisy [jw]
22. Uczta lodu i ognia [od wydawnictwa Literackiego] RECENZJA
23. Apetyczna panna Dahl [zakup własny]
24. Kuchnia [prezent urodzinowy]
25. Zamiast cukru [od wydawnictwa Seven]


Z biblioteki:
1. Imieniny
2. Córka Robrojka
3. Tygrys i Róża
4. McDusia
5. Wielbiciel
6. Złodziej pioruna (po zapoznaniu się z wieloma pozytywnymi recenzjami szybko pobiegłam do biblioteki wypożyczyć od razu trzy pierwsze części)
7. Klątwa tytana
8. Morze potworów

Na czytnik zdobyłam między innymi:

W listopadzie przeczytałam 14 książek


Coś polecacie/odradzacie ? Chcielibyście mi coś podkraść ? :D


Tytuł: Obrońca nocy
Autorka: Agnieszka Lingas-Łoniewska
Narracja: trzecioosobowa i pierwszoosobowa
Liczba stron: 303
Wydawnictwo: Novae Res


Mellisa Malory to dziennikarka śledcza, świetna w swoim fachu. Mieszka w Los Angeles i po rozwodzie z mężem, który ją bił próbuje na nowe ułożyć sobie życie. Nie będzie to takie łatwe, ponieważ poznaje ona przystojnego i niebezpiecznego Nocnego Łowcę, który jest samozwańczym obrońcą miasta. Również na drodze bohaterki staje młody miliarder i nowy właściciel gazety, dla której pracuje James Maseratti. Mellisa będzie miała dużo kłopotów.

Naczytałam się mnóstwa pozytywnych recenzji na temat tej książki. W końcu i ja dostałam ją w swoje ręce i zaczęłam czytać. Cóż nie wiem z czego te dobre recenzje się brały. Książka jest opisywana słowami "Gorąca, mroczna, seksowna". Moim zdaniem zdecydowanie taka nie jest. Mellisa została wykreowana na pyskatą i żądną przygód bohaterkę, ale bardzo szybko została stłumiona. Po kilku dniach już wiedziała, że kocha Jamesa. A James... autorka chyba się pomyliła i uczucia, które mu towarzyszyły miały być Mellisy. Mężczyzna cały czas myślała o ustach bohaterki i klepaniu jej w tyłek.
Sceny seksu były po prostu śmieszne. Książka nie sprawiła, żebym ze zniecierpliwieniem przewracała każdą stronę pragnąc dowiedzieć się co było dalej. Dość nużąca historia, co chwilę albo seks, albo scena kiedy James śledzi Mellisę. Męczące.

Moje pierwsze spotkanie z autorką nieudane. Nie udało jej się stworzyć cudownego romansu i zamrażającej krew w żyłach historii. Historia miała być podobno komiksowa. Gdzie była ? Niestety nie wiem. Wątek fantastyczny też nie za dobrze rozwinięty. Nocny Łowca pragnący zemsty zaślepiony uczuciem do ładnej dziennikarki. Oprócz ładnej okładki książka nie ma zbyt wielu zalet.

Ocena: 4/10

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu Novae Res

recenzja bierze udział w wyzwaniu Polacy nie gęsi


Jakże chciałabym Wam powiedzieć, że w naszym kraju święta wyglądają jak żywcem wycięte z holywoodzkich produkcji. Małe dzieci ubrane w śliczne grube czerwone sweterki w renifery i bałwanki. Za oknem pada gęsty, biały śnieg, który opada na chodniki jak cudowny magiczny biały puch. Rodzice i starsze rodzeństwo uśmiechają się do siebie nawzajem. O blasku księżyca przy akompaniamencie opadającego puchu zawijają ogromne prezenty w kolorowe papiery wykańczając wszystko ślicznymi kokardkami. W
świąteczny dzień maluchy ubierają żywe choinki pachnące lasem, które pod ich dom przyniosły leśne elfy. Och co za wizja. Ale u nas tak nie jest. Bo u nas moi drodzy święta są już dziś !


Może uwierzycie, a może i nie, ale pod koniec października w jednej z sieciówek już były świąteczne gadżety. Mikołaje, renifery, bombki, czapki i wszystkie inne akcesoria upakowane ciasno na półkach spoglądały tęsknym wzrokiem na moją osobę. A ja niczym karp stałam i gapiłam się nie mogąc uwierzyć we własne oczy! Gwiazdka przed Wszystkimi Świętymi. Dlaczego u nas święta są już dziś? Po co tak szybko?

Teraz to już kompletnie wszystkie sklepy popadły w szał gwiazdkowania. Prześcigają się w sklepowych gazetkach co raz grubszych gdzie odnajdujemy wymyślne zabawki. Za sklepowymi oknami stoją ubrane w łańcuchy i bombki choinki. Dzisiaj nawet zauważyłam, że w jednym z miejscowych sklepów obuwniczych widnieje wielki napis "Wesołych Świąt", a kozaki w każdym kolorze oplecione są lampkami oczywiście świątecznymi. 
Jednak to nie tylko sklepy atakują nas swoją "świętecznością" jest to też prasa. Miesięczniki, które kupujemy w październiku są wydaniem grudniowym czyli CHOINKOWYM! Choineczki i bombeczki co stronę jakże uroczo... Reklamy (szczególnie te przed i w trakcie bajek i programów dla dzieci) pokazują najnowsze laleczki, gadające pieseczki i latające samochodziki. Pytam się więc skoro 23 listopada mamy święta to co w takim razie jest 24 grudnia ?! 

Jak dla mnie przez te triki reklamowe święta tracą swoją magię. Może za 10 lat świąteczne produkty kupimy już w lipcu ? W końcu czemu nie ? Nie będę jednak hipokrytką bo świąteczne piosenki słucham już dziś i lubię je bardziej teraz niż w same święta (potem mam już ich po dziurki w nosie), ale jest to mój prywatny świąteczny okres i nikt inny nie jest zmuszony go oglądać czy się przysłuchiwać. W radiu Złote Przeboje puścili dzisiaj nawet kawałek "Last Christmas". Każdy więc jest bombardowany świętami teraz już natychmiast! Nie dajmy się zwariować moi drodzy. Módlmy się lepiej o śnieg. On rzadko odwiedza nas w porę. A na świąteczną gorączkę przyjdzie czas w grudniu nie listopadzie. W tym miesiącu powinniśmy zawracać sobie głowę piękną jesienią, a nie świątecznymi prezentami. Przyjdzie na to czas 1 grudnia ;) 

A Wy co o tym myślicie? Lubicie święta już teraz, czy raczej też jesteście przeciwnikami? 

A dzisiaj Kevin czyli święta pełną parą ;D



W czasie świątczenej gorączki zaczytuję się w "Twoim stylu". Lubie te święteczne wydania bo zawsze są grubsze od tych zwykłych. Do tego zakładka, którą zrobiłam. Jest absolutnie przekomiczna, więc pośmiejcie się razem ze mną :D

Dla kochających święta już teraz coś miłego dla ucha ;)








Tytuł: W otchłani mroku
Autor: Marek Krajewski
Liczba stron: 320
Wydawnictwo: Znak

Do czego może doprowadzić na pozór niewinny spór profesorów?
Co pewien filozof z roku 2012 ma wspólnego ze zbrodniami z 1946?

Wrocław 1946. Zło zatacza coraz szersze kręgi.
Tropią dziewczęta. Gwałcą je i zabijają. Trzech żołnierzy Armii Czerwonej spędza sen z powiek Popielskiemu, UB, NKWD i pewnemu szalonemu Rosjaninowi. Każdy z nich ma inne powody.

Dawny komisarz dostaje zlecenie od profesora filozofii. Wśród uczniów podziemnego gimnazjum jest agent UB. Trzeba go znaleźć i odseparować. Nic trudnego. Jednak ku zaskoczeniu Popielskiego każdy kolejny krok w śledztwie to niespodzianka, za którą kryją się mroczne tajemnice. Zło i sprawiedliwość przestają być tylko tematem debaty filozoficznej – zaczynają decydować o życiu i śmierci.

~~~~

Opis bardzo mnie zaciekawił, no i jeszcze okładka. Nie czytałam jeszcze nic Marka Krajewskiego, ale czytałam, że jest mistrzem kryminału. Książka jest podzielona na współczesność i przeszłość. Były komisarz Popielski, którego fani autora na pewno znają z jego poprzednich książek otrzymuje zadania. Niby nic trudnego, a jednak zadanie okazuje się bardzo ciężkie i zawiłe. 

Cała akcja dzieje się głównie w 1946 roku. Jest to okres tuż po II wojnie światowej, więc fani historii będą zachwyceni jako, że pojawia się w książce mnóstwo szczegółów związanych z historią. Jest to dobry kryminał od, którego momentami nie mogłam się oderwać. Trochę jednak był nużący. Mimo wszystko chętnie sięgnę po inne książki autora. Jestem przekonana, że fani jego twórczości i Ci, którzy chcą zacząć z nim przygodę będą zadowoleni. Powojenny Wrocław czeka właśnie na Was !

Ocena: 7/10

Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu Znak

Recenzja bierze udział w wyzwaniu Polacy nie gęsi

Tytuł: Kocham Paryż
Autorka: Isabelle Lafleche
Narracja: pierwszoosobowa
Tom: 2
Liczba stron: 350
Wydawnictwo: Literackie
Recenzja części 1 "Kocham Nowy Jork"


Z Catherine Lambert spotkałam się już w książce "Kocham Nowy Jork". Ów część zakończyłam się wielkim happy endem. Catherine dostała pracę u Diora, i przenosi się do Paryża gdzie wprowadza się do mieszkania swojego ukochanego Anthonego. Przed bohaterką stają nowe wyzwania. Jako prawniczka musi brać udział w policyjnych obławach, w których będzie łapać zbirów. Jakich zapytacie. A takich, którzy sprzedają podróbki Diora: torebki, perfumy, paski, wszystko co się da podrobić. Nasza bohaterka będzie miała poważne kłopoty, ponieważ zacznie otrzymywać listy z pogróżkami, a i jej życie miłosne zacznie się sypać. Na straży dobrego samopoczucia stać będzie tak jak i w poprzedniej części Rikash, jej pomocnik. 

Miałam wielkie nadzieje, co do tej książki, bo w końcu w tytule jest moje ukochane miasto. Halo ! Ja przecież też kocham Paryż. Pod tym względem w ogóle się nie zawiodłam. Autorka prowadzi nas uliczkami Paryża. Dzięki niej możemy odwiedzić ekskluzywne sklepy i co najlepsze: cukiernie i restauracje. Co rusz dowiadywałam się jakiś nowych rzeczy o Paryżu. Dużo ciekawostek o znanych miejscach miasta miłości. Pod tym względem dużo 10.  Bardzo podobało mi się, to że autorka poruszyła temat podróbek. Nie wiedziałam na ten temat nic, a z książki dowiedziałam się naprawdę bardzo dużo. Jeśli ktoś jednak liczy na inteligentne prawnicze rozmowy i zabawne anegdotki może się nieco zawieść. 

Czytając książkę miałam wrażenie, że Cathrenie wróciła do Paryża po to, żeby się zrelaksować. Jak gdyby miała nadzieję, że praca u Diora to będzie wyłącznie udział w pokazach mody. Będzie mogła się ładnie ubierać i miło spędzać czas. Niestety bohaterka musi stawić czoło niebezpieczeństwu i również ciężko pracować. Chwilami wydawało mi się, że autorka osadziła w ciele dojrzałej kobiety, nastolatkę. Na odstresowanie bohaterka oglądała Plotkarę, lub wystarczyło dotknięcie palcem ręki innego mężczyzny by ta myślała o zdradzie ukochanego. Druga część gorsza od poprzedniczki, ale dobrze nadrobiona opisami miasta. Zakończenie otwarte, dzięki któremu mam nadzieję spotkać się z Catherine, po raz trzeci. Książka jest rekomendowana przez Darię Widawską.


Ocena: 7/10

Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Literackie











Rusza akcja „Oddaj MiSie”

Chciałbyś podzielić się radością? Masz w domu dawno zapomniane zabawki czy gry planszowe? A może książki dla dzieci? Przyłącz się i "Oddaj MiSie"!
Zapraszamy na kolejną edycję akcji! W dniach od 9 do 11 grudnia w kampusie Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach członkowie Studenckiej Organizacji Public Relations „PRogress” będą zbierać zabawki dla podopiecznych ze świetlicy św. Agaty w Katowicach.
Apel odnosi się do każdego rodzaju zabawek: pluszaków, lalek, samochodzików, klocków, gier planszowych oraz książek. Choć akcja „Oddaj MiSie” organizowana jest przez studentów, to skierowana jest do każdego. Przyłączyć mogą się zarówno młodsze, jak i starsze osoby posiadające zabawki, którymi nikt się już nie bawi.
Jest to już piąta edycja akcji. Podczas ubiegłorocznej zbiórki studentom udało się wywołać uśmiech na twarzach 50 dzieci, które poczuły upragnioną atmosferę świąt.
Członkowie Studenckiej Organizacji Public Relations „PRogress” będą czekać na zabawki od 9 do 11 grudnia w godzinach od 8:00 do 15:00 przy wejściu głównym w budynku A Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach (ul. Bogucicka 3). 
Finał odbędzie się 17 grudnia 2013r. w Centrum Sztuki Filmowej „Kosmos” w Katowicach. Wtedy właśnie mali podopieczni katowickich świetlic otrzymają prezenty.

***
Studencka Organizacja Public Relations PRogress jest pierwszą w Polsce organizacją studencką zajmującą się szeroko rozumianą działalnością związaną z public relations. Poprzez organizowanie cyklu seminariów, konferencji, czy konkursów wiedzy praktycznej upowszechnia wiedzę z zakresu kształtowania wizerunku osób i organizacji. PRogress powstał w 2000r. z inicjatywy studentów specjalności public relations Akademii Ekonomicznej im. Karola Adamieckiego w Katowicach.


O zamieszczenie tej informacji poprosiła mnie Maialis organizatorka całej akcji. Jeśli więc, mieszkacie w Katowicach lub bliskich okolicach to oddajcie swoje misie, którymi już się na bawicie ;) Mogą to być też książki i zabawki. Do boju blogerzy i Ci, którzy bloga nie posiadają ! "Oddajcie miSie" i wywołajcie uśmiech na twarzach dzieci ! :)



Tytuł: Szare śniegi Syberii
Autorka: Ruta Sepetys
Narracja: pierwszoosobowa
Liczba stron: 327
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia

Nie oszukujmy się. Nie wszystkie książki zapadają nam w pamięć na tak długo, że nie możemy przestać o nich myśleć. Jest ich tylko kilka, ta jest właśnie jedną z nich.

Jest rok 1941. Prawie szesnastoletnia Lina żyje sobie szczęśliwie na Litwie ze swoją rodziną, dziesięcioletnim bratem Jonasem, mamą i tatą. Jednak jej życie już nigdy nie będzie takie szczęśliwe. Nigdy. Oficerowie NKWD wywlekają rodzinę Liny z domu i wsadzają do bydlęcego wagonu. Dziewczyna nie wiem co się dzieje. Przecież nic nie zrobiła, dlaczego więc ją zabierają. Ją i jej brata oraz mamę. Gdzie jest jej ojciec? Tysiąc pytań chodzi jej po głowie, ale na razie nie może uzyskać na nie odpowiedzi. Po sześciu tygodniach jechania w skandalicznych warunkach: smrodzie, głodzie i śmierci w końcu dociera na Ałtaj gdzie spędzi ponad rok. Tam musi natychmiast dorosnąć i zacząć pracę. Walczyć o chleb, o każdy okruszek. W takich strasznych warunkach, bez wolności jak zwierzęta Lina odnajduje miłość. Poznaje starszego o rok Andriusa. Jednak Lina spędzi w niewoli dużo więcej czasu niż tylko rok. NKWD będzie ją więzić 12 lat.

Spojrzałam na Andriusa. Zęby i kąciki warg miał oblepione zakrzepłą krwią, szczękę opuchniętą. Poczułam nienawiść do enkawudzistów i Sowietów. Ziarno nowego uczucia wzeszło w moim sercu. Przyrzekłam sobie, że wyrośnie z niego olbrzymie drzewo, którego korzenie zmiażdżą ich wszystkich.

Książkę przeczytałam bardzo szybko. Nie mogłam się od niej oderwać, przeczytanie zajęło mi jakieś 4 godziny. Cała historia jest wstrząsająca. Lina nastolatka, która ma marzenia. Umie pięknie rysować, dostała się nawet do prestiżowej szkoły malarskiej. Musi wszystkie swoje plany zostawić, swój dom, cały dobytek, przyjaciół, bo jakiś szaleniec tak postanowił. Bo Stalin tak chciał. Jednak Lina nie jest podporządkowana systemowi do końca. Kradnie, żeby tylko jej rodzina mogła żyć, próbuje odnaleźć ojca. Ogromną siłę ma jej mama Elena, która pomagała wszystkim nawet oprawcom. Autorka pokazała różnych bohaterów: którzy próbowali walczyć, poddali się, lub chcieli szybkiej śmierci.

Byliśmy jak zapałki w pudełku.

Pięknie napisana historia, z punktu widzenia młodej dziewczyny. Zapamiętam ją na długo. Polecam Wam wszystkich, nie zapominajmy o cierpieniu naszych przodków. Lektura obowiązkowa dla każdego.

Ocena: 10/10




(mała wieża Eiffla, oraz zakładka z chmurką należą do mnie, nie jest to dodatek do książki;))


Tytuł: Ukryci w Paryżu
Autorka: Corine Gantz
Narracja: pierwszoosobowa
Liczba stron: 510 (412 stron fabuła reszta książka kucharska)
Wydawnictwo: Pascla


Jedno drobne ogłoszenie w gazecie dało początek niezwykłej przyjaźni trzech kobiet!
A gdybyś ty przeprowadziła się na jakiś czas do Paryża?

Zacznij wszystko od nowa w Paryżu! Urocze pokoje w pięknym domu. Wspaniała okolica. Dzieci mile widziane. Na twoją kieszeń. Posiłki wliczone w cenę. Najlepsza dzielnica miasta. Język angielski. Zadzwoń.

Annie musiała umieścić to ogłoszenie w amerykańskich gazetach. Wcale tego nie chciała, ale koszt utrzymania 200-letniego domu w centrum Paryża był ponad jej możliwości. Postanowiła zaryzykować. Kilka dni później na ogłoszenie odpowiedziała Althea, niedoceniona artystka cierpiąca na anoreksję. Zadzwoniła też Lola, była modelka, która pragnęła uwolnić się od toksycznego męża.
Dla obu Paryż miał być początkiem czegoś nowego.  Z początku nieufne wobec siebie, Annie, Althea i Lola odkrywają wspólną pasję… do gotowania. Wkrótce paryski dom wypełniają smakowite zapachy francuskich potraw, gwar rozmów i śmiech szczęśliwych kobiet. Pojawiają się też faceci, a z nimi flirty i nowe miłości. Ale to trochę później. Po kilku stronach tej uroczej nastrojowej książki sama zaczniesz szukać ogłoszenia, żeby sprawdzić, czy mają dla ciebie wolny pokój. Choćby na kilka dni.

W książce znajdziesz oryginalne francuskie przepisy, z których korzystają Annie, Lola i Althea.  

Kiedy tylko zobaczyłam tą książkę w Empiku w dniu premiery od razu się na nią rzuciłam jak wygłodniały lew! Przecież jaka cudna okładka, w środku zdjęcia z panoramą Paryża. Sama książka rozprawia o moim ukochanym mieście i do tego francuska kuchnia. Czyli wszystko co jest potrzebne, żeby przypaść mi do gustu. Jak się później okazało nie do końca ....

Główna bohaterka Annie po śmierci męża nie ma pieniędzy by utrzymać ogromną willę i dzieci. Zamieszcza więc w gazecie ogłoszenie, w którym zaprasza do zamieszkania u siebie. Tak poznaje terroryzowaną przez męża Lolę oraz anorektyczkę i niespełnioną artystkę Althea. Najbardziej w książce podobały mi się przepisy. Bo właśnie od strony 413 zaczyna się książka kucharska. Są tam rozmaite przepisy i czarno-białe zdjęcia. Co do samej fabuły to szału nie ma. Lola strasznie irytująca i infantylna. Podobnie jak główna bohaterka. Chwilami nie mogłam się oderwać, ale w większości historia wlekła się uporczywie długo. Za piękne wydanie i cudowne przepisy oraz Paryż:

Ocena: 7/10



Tytuł: Przeminęło z wiatrem. Od bestselleru do filmu wszech czasów 
Autorzy: Ellen F. Brown, John Wiley, Jr.
Narracja: trzecioosobowa
Liczba stron: 478
Wydawnictwo: Aleja Róż


Historia powstania powieści i filmu-legendy. Niezwykle bogate źródło informacji nawet dla najbardziej żarliwych fanów Przeminęło z wiatrem. Autorzy prześledzili historię dzieła Margaret Mitchell od powstania pomysłu do ekspozycji popularności książki i filmu. Opisali zmagania pisarki z nieoczekiwaną sławą i wieloletnie walki sądowe o prawa autorskie.

W 1986 roku w Etiopii wydano nieautoryzowany przekład Przeminęło z wiatrem, prawnicy nie podjęli żadnych działań, prawdopodobnie ze względu na niezwykłe okoliczności powstania tłumaczenia. Pod koniec lat 70. etiopski więzień przemycił anglojęzyczną wersję powieści Mitchell. Skazańcy czytali ją na zmianę przez godzinę dziennie. Jeden z więźniów politycznych Nebiy Mekonnen, zafascynowany Scarlett i Rhettem, zaczął tłumaczyć książkę na język ojczysty, amharski. Pisał przemyconym piórem na jedynym rodzaju papieru, jaki miał do dyspozycji – tzw. sreberkach z papierosów. Współwięźniowie byli tak zachwyceni jego pracą, że zrezygnowali z godzin przydzielonych im na czytanie, żeby miał więcej czasu na pracę. Dawali mu również sreberka od papierosów, ponieważ on sam nie palił. W ciągu lat spędzonych w więzieniu tłumacz zapisał trzy tysiące kawałków papieru, które stopniowo przekazywał wychodzącym kolegom. Gdy odzyskał wolność, zebrał wszystkie papierki i pożyczył pieniądze na wydanie dwudziestu tysięcy egzemplarzy Negem Lela Ken New, co można przetłumaczyć jako „Mimo wszystko, życie się dzisiaj nie kończy.

Książki Przeminęło z wiatrem nie czytałam (jestem w trakcie), widziałam za to film. Leci cztery godziny i ledwo co go obejrzała do końca. Mimo że moim zdaniem za długi to owszem ciekawy. Przed nami dziś książka, która jest biografią książki i filmu, a nie autorki. Ellen F. Brown to wielokrotnie nagradzana pisarka, a John Wiley, Jr. jest posiadaczem jednej z największych na świecie prywatnych kolekcji pamiątek związanych z Przeminęło z wiatrem. Dzięki temu wiemy, że tą książkę stworzyli specjaliści w tej dziedzinie. Książka podzielona jest na 18 rozdziałów. Każdy rozdział to jakiś okres czasu np. Kwiecień-Maj 1936. W książce odnajdziemy kilkanaście stron ze zdjęciami. Są to zdjęcia autorki, jej współpracowników, ale też okładki książki jakie były na całym świecie. Również muszę dodać, że książka jest świetne wydana. 

Jest to wielka gratka dla fanów książki jak i filmu. Dowiadujemy się wielu ciekawych rzeczy o tym jak książka powstawała. Margarett Mitchell nie chciała jej przesłać wydawcy, kiedy w końcu to zrobiła dowiadujemy się, że przesłała mu niepełną książkę w kopertach, na trochę podniszczonych stronach. Wydawca jednak od początku wiedział, że książka okaże się bestsellerem. Tak też się stało. Na kartach książki przeczytacie o tym, że Mitchell musiała zmierzyć się ogromną popularnością, walką o prawa autorskie swojej książki, i licznymi plotkami. Książka nie kończy się jej śmiercią bo przecież ta historia nadal żyje. Ostatni rozdział to rok 2011. Tak więc macie tu bardzo, bardzo dokładny przebieg powstawania książki jak i filmu. Moim zdaniem jest tego odrobinę za dużo, przez co książka jest momentami nużąca. Bądź co bądź fani filmu i książki będą zachwyceni. Ja też jestem, ponieważ dowiedziałam się wiele o życiu autorki w najważniejszym okresie kiedy tworzyła i wydawała książkę. Niezmiernie ciekawe fakty i ciekawostki.

Ocena: 8/10

Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu Aleja Róż



Tytuł: Rzeźniczka z Małej Birmy
Autor: Hakan Nesser
Narracja: trzecioosbowa
Liczba stron: 376
Wydawnictwo: Czarna Owca

Inspektor Gunnar Barbotti po śmierci żony zostaje przydzielony do rozwikłania sprawy sprzed lat. Otóż kilka lat temu zaginął Arnolda Morindera, nie został on jednak uznany za zmarłego, ponieważ nie odnaleziono jego ciała. Co dziwne był on w związku z kobietą imieniem Ellen, która w okolicy znana jest jako Rzeźniczka z Małej Birmy. Dlaczego? Kiedy Ellen była młodsza miała męża Billiego. Był on tyranem, który ją gwałcił, bił, a sam był alkoholikiem. Znęcał się również nad ich synem dwunastoletnim wówczas dzieckiem. Pewnego jednak dnia koszmar się kończy. Mąż kobiety znika. Okazuje się, że został zamordowany, a jego ciało poćwiartowane i rozrzucone po lesie. Policja dochodzi do wniosku, że skoro Ellen była rzeźniczką to ona musiała zabić swojego męża by skończyć horror. Kobieta przyznaje się do winy i trafia do więzienia na jedenaście lat. 

Hakan Nesser stworzył już pięć tomów książek o inspektorze Barbarotti. To jest moje pierwsze spotkanie z tym autorem. Zupełnie nie przeszkadzało mi, że wcześniej nie znałam historii inspektora. Historia, którą wykreował autor bez wątpienia jest bardzo ciekawa. Tajemnicze morderstwo, po latach zaginięcie a we wszystko wplątana jest ta sama kobieta. Razem z inspektorem rozwiązujemy sprawę i przyglądamy się jego poczynaniom. Zakończenie zaskakujące, chociaż domyśliłam się pewnej jej części już wcześniej.

Fani autora będą pewnie zachwyceni, a fani gatunku ? Trudno mi powiedzieć, mnie książka nie zachwyciła tak bardzo jak inne autorów skandynawskich. Czasami autor po prostu przynudzał. Moim zdaniem za dużo wypełniaczy, z których Nesser mógłby zrezygnować. Jednakowoż nietuzinkowa historia przypadnie do gustu wielu osobom. Dobry kryminał.

Ocena: 6/10

Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu Czarna Owca


Dzisiaj przygotowałam dla Was specjalny post i bardzo nietypową recenzję pt.: jak to się zaczęło, że pokochałam książki. Usiądźcie wygodnie, zbliżcie swe oblicza do monitora i czytajcie:
~~~~
Dawno dawno temu, mała dziewczynka z długimi blond warkoczami rozkłada ze swoją siostrą na dywanie koc, kładąc do tego miliard poduszek, żeby było mięciutko, cieplutko i ogólnie rzecz biorąc wygodnie. Starsza siostra siadała zawsze na przeciwko młodszej, spoglądała na nią i potęgując napięcie w końcu otwierała starą księgę. Kartkując jej pożółkłe kartki wybierała opowieść i zaczynała czytać. W trakcie czytania mała dziewczynka miała wrażenie, że poduszki stają się ogromnym ciemnym i strasznym lasem, by za chwilę zamienić się w wielkiego potwora. Ale chwileczkę nie to chyba jednak księżniczka. A niech to ! To przecież cudowny książę. Pięciolatka z wypiekami na twarzy przysłuchiwała się głosowi swojej siostry i wręcz połykała każde jej słowo. Nie mogła uwierzyć, że to dzieję się naprawdę. Gdy jedna opowieść się kończyła prosiła, żeby przeczytać jeszcze jedną lub po raz piąty tą jej ulubioną, bo za każdym razem była ona jeszcze lepsza. Każdego więc dnia mała blondynka błagała swą siostrę by ta znów wyciągała koc, by znów rozłożyć poduszkowy lasy i by znów niczym sławna Alicja, mogła znaleźć się w krainie czarów. Dziewczynka nie zdawała sobie sprawy, że książkę tą czytała kiedyś jej mama jej małym wówczas dwóm siostrom i te leżąc w łóżku z takimi samymi wypiekami na twarzy jak ona przeżywały każdą historię, co chwilę czepiając się maminej piżamy przy bardziej przerażających fragmentach. Cóż to były za czasy! 

Jednak po latach nie wiedzieć czemu, książka zaginęła. Pośród przeprowadzek i remontów zapodziała się. Dziś mała dziewczynka nie jest już taka mała, nie ma pięciu lat, ale dziewiętnaście i cały czas rozmyślała o zaginionej księdze magii, dzięki, której dziś tak bardzo kocha książki. Po latach poszukiwań (nie znała tytułu), w końcu ją odnalazła! Ileż było przy tym szczęścia, a prawie i łez radości. Dzisiaj więc, listonosz dostarczył jej magiczną paczkę, w której zobaczyła jak w tafli lustra swoje dzieciństwo. I znów stała się małą dziewczynką, mającą pięć lat, która poznaje dzieje "Agnieszki - Skrawka Nieba", "Bajadara" i już wie, że jej ulubiona baśń, dzięki której tak kocha czarne charaktery to "Czarodziejstwa królowej cyganów" i znów po raz piąty czyta ją od nowa, i od nowa. 


~~~~
Tak o to mogliście zapoznać, się z moim dzieciństwem, a raczej jego krótkim urywkiem. Dzięki właśnie tej książce, którą odnalazłam po 14 latach (naprawdę nie miałam pojęcia jaki ma tytuł), pokochałam czytanie. Jest to zbiór 11 baśńi, które Natalia Gałczyńska opracowała na przykładzie starych baśni francuskich. Są one pełne tajemnicy, czasem trochę straszne, ale najważniejsze, że są cudowne. Książki tej praktycznie nie można dostać, ale próbujcie może Wam się uda. Wiem, że jest audiobook i nowe wydanie, ale i tak to stare, które widzicie na zdjęciu jest najlepsze z najlepszych ;)


Tytuł: O wróżkach i czarodziejach
Autor: Natalia Gałczyńśka
Narracja: trzecioosobowa
Liczba stron: 88
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Ocena: 10/10

Recenzja bierze udział w wyzwaniach Polacy nie gęsi i Czytam książki wydane przed 1990

Tytuł: Dziecko piątku
Autorka: Małgorzata Musierowicz
Narracja: trzecioosobowa
Tom: 9 z cyklu Jeżycjada
Liczba stron: 176
Wydawnictwo: Signum
25 czerwca 1993 - 3 lipca 1993

Tym razem spotykamy się z Aurelią. Poznaliśmy ją w "Opium w rosole" . Wówczas miała sześć lat i chodziła po domach wpraszając się na obiadek. Chwyciła za serca wielu czytelników swoją prostotą i dziecięcym czarem. Była jednak nieszczęśliwa przez problemy jakie miała ze swoją matką nauczycielką Ewą Jedwabińską. Teraz ma już 16 lat i właśnie otrzymała promocję do drugiej klasy liceum. Nadal jest ona nieszczęśliwa. Jak się okazuje przez rok nie widziała się ze swoją ukochaną Kreską, ograniczyła kontakty ze wszystkimi. Jest to dla niej szczególnie ciężki okres, bo rok temu zmarła jej mama. Teraz mieszka u ojca i jego nowej narzeczonej. Jest jednak bardzo, bardzo nieszczęśliwa. Los się odmienia gdy spotyka Konrada Bitnera ("Brulion Bebe B."). To właśnie ten chłopak spowoduje lawinę zmian na lepsze w jej życiu. Bohaterka przeprowadza się do babci na wieś.

- A ja - oznajmiła mała fryga, strzelając oczkami - wysyłam moje córeczki do kąpieli karnej. Są niestety grzesznicami, całymi dniami grzeszą lenistwem. Mala herba cito crescit, jak mówi dziadziuś, muszę je nauczyć rozumu.

Na równi z wydarzeniami z życia Aurelii, znów spotykamy się z Borejkami. Głównie jest to Gabrysia, która jest w ciąży. Razem z Gabą, poznajemy bliżej jej córki 9-letniego Tygryska (Laura) i 10-letnią Pyzę (Róża). Przytoczony cytat mówi właśnie dziewięciolatka. Część, minimalnie mniej udana niż pozostałe ale nadal ocenią bardzo wysoko, ponieważ miło spędziłam czas przy lekturze. Czas letni na wsi i w gorącym Poznaniu. Krótko acz treściwie i zabawnie
Ocena: 8/10


Tytuł: Nutria i Nerwus
Autorka: Małgorzata Musierowicz
Narracja: trzecioosobowa
Tom: 10  z cyklu Jeżycjada
Liczba stron: 160
Wydawnictwo: Akapit Press


Już prawie wszystkie córki państwa Borejków były głównymi bohaterkami. Czas w końcu na Natalię. Jest ona studentką, i najspokojniejszą ze wszystkich sióstr. Poznajemy ją w chwili gdy zrywa ze swoim chłopakiem Tusię, który jej się oświadczył. Dziewięć lat starszy mężczyzna nie wzbudził w Nutrii miłości. Ta obawiając się represji z jego strony postanawia wyjechać na wakacje do Łeby gdzie stacjonuje Kłamczucha. Gaba, która ma chorą nogę i małego synka Ignacego Grzegorza, błaga swoją młodszą siostrę by zabrała Tygrysa i Różę ze sobą. Ta w końcu ulega. Niestety przebiegła Laura żądna zdobycia nowego wujka i towarzysza do makao nie może pogodzić się z głupią decyzją swej ciotki. Dzwoni, więc do Tusia, z wieścią o wyjeździe. Ten przysyła swojego brata, który zaczyna terroryzować Nutrię chcąc się zemścić. 

Najgorsza ze wszystkich dotychczasowych części! Jakże mnie ta Nutria irytowała. Jakiś obcy chłopak ją obraża i przypina się do niej kajdankami, a następnie ściga, a ta nic nie umie mu powiedzieć! Już wyobrażałam sobie jak zareagowała by Pulpa, czy Ida. Oj działo by się. Ta niestety jest nieporadna, i nic zdziałać nie potrafiła. Cała historia nużąca, akcja głównie rozgrywa się w lesie, i w podróży. Ciekawa część tylko i wyłączne przez Tygrysa i Różę. 

Ocena: 5/10

Recenzje biorą udział w wyzwaniu Polacy nie gęsi



Tytuł: Uczta lodu i ognia [A Feast of Ice and Fire]
Autorki: Chelsea Monroe-Cassel, Sariann Lehrer
Liczba stron: 240
Wydawnictwo: Literackie

Nie lada gratka przed nami wielbiciele Gry o tron, albowiem o to przed nami Oficjalna książka kucharska Gry o tron. Powiem szczerze, że jak pierwszy raz usłyszałam o książce to nie mogłam uwierzyć, że ona naprawdę powstanie. Ale jest i leży przede mną! Wiemy przecież (czytelnicy i serialowcy), że uczty w "Grze..." są wspaniałe, ale nie tylko one. Wszystko tam zawsze jest (bądź też nie) apetyczne. Dwie blogerki prowadzące bloga Karczma na Rozdrożu niebywałe fanki całej Sagi postanowiły wypróbować przepisy.


Książka jest bardzo ładne wydana. Chociaż szyja łabędzia na okładce budzi we mnie dreszcz niepokoju. W ów książce na początku znajdziemy przedmowę sławnego autora, który zachęca nas do kupna i wypróbowania przepisów. Całość podzielona jest między innymi na potrawy z muru, przystani królewskiej, północy. Tak więc możecie wypróbować przepis na szarańcze. Przepisy również są podzielone na "kiedyś" i "dziś". Jak przygotowywano tartę morelową wtedy a jak dziś.

Książka ta jest na pewno idealna dla fanów serialu, którzy lubią gotować. Wątpię jednak bym wszystkie przepisy wypróbowała. Również zdjęcia nie są szalenie pięknie. Autorki mogłyby nad tym popracować. Chętnie jednak wypróbuje kilka przepisów by zobaczyć jak jedli moi ulubieni bohaterowie.




Ocena: 7/10
Dzisiaj moje urodziny więc tak jak obiecałam dzisiaj losowanie. Z mikołajkowego kubka los wybrała moja siostrzenica, a wybrała ...





And the winner is ...


Joanna Latosinska

Gratuluje zwyciężczyni i czekam na adres ;)



Tytuł: Pulpecja
Autorka: Małgorzata Musierowicz
Narracja: trzecioosobowa
Tom: 8 z cyklu Jeżycjada
Liczba stron: 188
Wydawnictwo: Signum

Poznaliśmy już wszystkie córki Borejków przez te siedem dotychczasowych części. Wiemy już, że mają najstarszą córkę Gabę, która ma dwie córeczki z nieszczęsnego związku z Januszem Pyziakem. Następna jest Ida, która w części poprzedniej brała ślub ze swym wspaniałym wybrankiem Mareczkiem, tworząc piękną parę lekarzy. Kolejna Natalia aka. Nutria, studentka i ostatnia najmłodsza Pulpecja. Kiedy tak sobie czytam o Borejkach i poznaje ich co raz lepiej to niezmiennie towarzyszy mi wrażenie, że na sto procent moją ulubienicą będzie Gabrysia, potem hm... jednak nie, będzie to Ida. Teraz znów zmieniam zdanie to chyba Pulpa (zobaczymy co będzie by części 10 gdzie poznam bliżej Nutrię). 

Dlaczego, wszyscy wymagają ode mnie dojrzałości, odpowiedzialności, równowagi - skoro ja nie 
wyraziłam zgody na to by dorastać?!

Co czeka nas w tej 8 (dopiero hyhy!) części? Otóż znów znajdujemy się w mieszkaniu Borejków. Jest rok 1991 (czyli ten sam co w "Noelce", tyle że dzień później). Patrycja jest naszą towarzyszką przez te krótkie 188 stron. Przed nią matura, do której jakoś się jej nie pali przygotowywać. Największe problemy ma ona jednak z chłopacami, bowiem przyciąga ona ich jak magnes! Jest Marcelek, Jacuś i Baltona, którego poznaliśmy już w pierwszej części jako małego chłopca, a teraz jest już dorosłym mężczyzną, który śmie pocałować Pulpę w same usta ! Nikczemnik ! Patrycja przyżega sobie, że nigdy przenigdy nie da się zakuć w kajdany małżeńskie i będzie stronić od jakichkolwiek kontaktów z płcią brzydką. Niestety nie jest to takie łatwe.

Łudził się, rzecz jasna, daremnie. Nic z tego wyniknąć nie mogło i próżno się tak wykosztował. Patrycja nie zamierzała ulegać żadnym awansom męskim, a już na pewno nie z powodu pęczka roślin, choćby i nawet cieplarnianych.

Po raz kolejny, nieprzerwanie (no prawie) Małgorzata Musierowicz zachwyca mnie swoim kunsztem pisarskim. Kiedy tylko mam możliwość spotkać się z Borejkami skaczę z radości. Znów się nie zawiodłam, a mój optymizm tylko się zwiększał w miarę czytania. Zakończenie jest nie z tej ziemi. Śmiałam się jak dzika, i śmiało mówię, że to moja kolejna ulubiona część! Nie wiem jak mogłam funkcjonować bez Jeżycjady. HAHA polecam ! :D

Ocena: 10/10

Recenzja bierze udział w wyzwaniu Polacy nie gęsi

Na cykl "Jeżycjada" składają się:
1. Szósta klepka
2. Kłamczucha
3. Kwiat kalafiora
4. Ida sierpniowa
5. Opium w rosole
6. Brulion Bebe B.
7. Noelka
8. Pulpecja
9. Dziecko piątku
10. Nutria i Nerwus
11. Córka Robrojka
12. Imieniny
13. Tygrys i Róża
14. Kalamburka
15. Język Trolli
16. Żaba
17. Czarna polewka
18. Sprężyna
19. McDusia
20. Wnuczka do orzechów – w przygotowaniu

Tytuł: Moje wypieki i desery
Autorka: Dorota Świątkowska
Liczba stron: 303
Wydawnictwo: Egmont

Bloga Pani Doroty czytuję już od kilku lat. Często korzystam z przepisów, bo piec uwielbiam, niektóre wychodzą inne nie. Tak to już bywa. Gdy zobaczyłam, że autorka bloga wydaje kolejną książkę byłam od razu wielce zainteresowana, do tego też zachęcały mnie oceny innych blogerów. Jednak najbardziej co mnie zachęciło to zapewnienie, że w książce znajdę przepisy, których nie ma na blogu. Liczyłam, że tak właśnie będzie, ale niestety nie jest. Być może opacznie to zrozumiałam, ale myślałam, że w książce WSZYSTKIE przepisy będą nowe, i żadnego na blogu nie znajdę. Kilka z nich jednak na blogu już widziałam.

Bardzo podoba mi się, że książka ma ładne zdjęcia, ale to właśnie charakteryzuje bloga - rewelacyjne zdjęcia, więc nic nowego w książce pod tym względem mnie nie zaskoczyło. Fajna sprawa to to, że strony mają ten samo kolor co dany wypiek. Przesadą dla mnie jest cena. Książka nie jest specjalnie gruba, autorka nie pisze niczego od siebie (dowiedziałam się natomiast, że nie lubi słodyczy) Każda strona ma utarty schemat: duże zdjęcie oraz przepis i króciutkie wprowadzenie. Nic specjalnego. Na końcu jest indeks i przelicznik, a na początku spis treści. Wracając do ceny to 70 zł! Mega droga w mojej ocenie. Wolę za te same pieniądze, kupić nową Nigellę, lub Sophie Dahl, albo zainwestować w dwie książki z typową fabułą. 

Książki tej na szczęście nie kupiłam, tylko pożyczyłam. Jak dla mnie jest to strata pieniędzy, ponieważ równie dobrze mogę wejść na bloga autorki i tam bez końca oglądać równie piękne zdjęcia (każdy przepisy ma ich więcej niż jeden). Przepisy się powtarzają, niektóre są wzięte z bloga. Cena strasznie wysoka. W podobnej tonacji widziałam książki nawet trzy razy tańsze!

Zdjęcia z książki możecie zobaczyć na stronie Empik

Ocena: 6/10

Recenzja bierze udział w wyzwaniu Polacy nie gęsi


Tytuł: Alicja w krainie zombi
Autorka: Gena Showater
Narracja: pierwszoosobowa
Tom: 1
Liczba stron: 510
Wydawnictwo: Mira


Straszne, ohydne, przerażające zombi zabiły rodzinę Alicji Bell. Jej matkę, ojca i młodszą siostrę Emmę, a Alicja myślałam, że to wszystko wielkie kłamstwo. Mam tu na myśli zombi, albowiem ojciec dziewczyny miał fobię na punkcie zombi. Wszyscy uważali go za wariata. Nawet jego własne dzieci, a może szczególnie one. Po strasznej śmierci rodziny Ali zaczyna widzieć podejrzane osoby, które wychodzą tylko nocą. Przy bliższym poznaniu okazuje się, że są to duchy zombi, które chcą zabić główną bohaterkę. 

Alicja po śmierci rodziny przeprowadza się do dziadków i zmienia szkołę. Tam zaprzyjaźnia się z Kat, a największe wrażenie, robi na niej wielki bandzior Cole. Gdy pierwszy raz go widzi ma wrażenie, że całują się na oczach wszystkich, ale była to tylko jedna z wielu wizji, które nadejdą. Jak się okazuje Cole i jego przyjaciele od lat polują na zombi.

Książka nie zrobiła na mnie wielkiego wrażenia. Były momenty kiedy nie mogłam się oderwać, ale i były takie nużące. Zauważyłam, że autorka w pewnych momentach chciała zrobić z głównej bohaterki mega zabawną dziewczynę. Strasznie mnie irytowało, że ktokolwiek powiedział do niej "Alicja" ta od razu go poprawiała "jestem Ali" (niczym Bella ze "Zmierzchu). Jeny przesada moim zdaniem! Co mnie zadowoliło to liczba bitew między ludźmi a zombi. Były dobrze opisane, ale naciągane znowu było to, że z zombi walczyły tylko dzieciaki czyli osoby koło 16, 17 lat. Żaden dorosły z nimi nie walczył. Zakończenie, też nie najlepsze, ale podsumowując cała książka jest dosyć dobrze napisana. Autorka miała dobry pomysł, ale nie wiem co z tymi całymi zombi ma wspólnego Alicja w krainie czarów. Oprócz imienia nie zauważyłam żadnych podobieństw, równie dobrze książka mogła się nazywać Kopciuszek, w krainie zaginionego pantofelka. Nie ukrywam jednak, że jestem ciekawa dalszego ciągu.

Ocena: 7/10

Za przeczytanie dziękuję wydawnictwu Mira


Tytuł: Noelka
Autorka: Małgorzata Musierowicz
Narracja: trzecioosobowa
Liczba stron: 186
Tom: 7
Wydawnictwo: Akapit Press


Jednodniowa historia. Cała akcja odbywa się 24 grudnia 1991 roku czyli w Wigilię. Na początku poznajemy nastoletnią Elkę, która mieszka razem z ojcem, dziadkiem i bratem dziadka. Cała trójka zawsze chuchała i dmuchała na Elkę, aż w końcu nadszedł dzień, kiedy to ważniejsza od niej okazuje się dawna miłość Cyryla i Metodego (jej dziadków). Tak rozzłoszczona Elka trafia do Tomka (tego samego, którym opiekowała się Aniela w drugim tomie), który angażuje ją w rolę aniołka. Tak więc Tomek (gwiazdor) i Elka (aniołek) zaczynają chodzić od domu do domu i rozdawać dzieciom prezenty.

Bardzo fajna część. Cała wigilijna (chociaż zamiast śniegu pada deszcz) z ciekawym klimatem. Na całe szczęścia autorka chyba w prezencie świątecznym prowadzi nas do domów naszych starych znajomych Borejków. Tam Ida ma już 28 lat i właśnie ma wyjść za mąż. Wszystkie Borejkówny są już pełnoletnie, ale nadal w ich domu jest tak samo przyjaźnie jak w poprzednich częściach. Elka z Tomkiem zaglądają też do Anielki, która ma dwójkę dzieci, Cesi i Lelujki.

Kolejna bardzo dobra część. Najbardziej cieszyłam się ze spotkania z Borejkami, ale polubiłam też Tomka, a nawet Elkę. Opowieść o świątecznej przemianie i zmianach.

Ocena: 9/10




Tytuł: Był sobie książę...
Autorka: Rachel Hauck
Narracja: trzecioosobowa
Liczba stron: 436
Wydawnictwo: Święty Wojciech


Był sobie książę…to współczesna bajka – tym, że wszystko zdarzyć się może…
Dwa oddalone od siebie światy. On jest prawdziwym brytyjskim księciem. Ona zwykłą dziewczyną. Ale wszystko ulega zmianie, kiedy Susanna otrzymuje zaproszenie na koronację Nathaniela.
Susanna Tritt nigdy nie marzyła o wielkim romansie czy byciu traktowaną jak księżniczka – chciała tylko poślubić mężczyznę, w którym była zakochana od dwunastu lat. Ale życie nie toczy się zgodnie z planem. Kiedy jej szkolna miłość, a później żołnierz piechoty morskiej, zrywa z nią zamiast oświadczyć się, Susanna z mozołem próbuje odbudować swoje życie.
Ostatnią rzeczą, jaką Książę Nathaniel spodziewa się znaleźć podczas swoich amerykańskich wakacji na wyspie St. Simons, jest królowa jego serca. Książę ma swoje obowiązki, a napięta sytuacja polityczna powoduje, że rodzina wybiera dla niego odpowiednią narzeczoną. Kiedy Książę Nathaniel śpieszy Susannie
z pomocą pod legendarnym Lover’s Oak (Dębem kochanków), zostaje oślepiony miłością.

Książka ta rozpoczyna się zerwaniem, a mianowicie chłopak Susanny Adam, z którym chodziła 12 lat zrywa z nią. Dziewczyna jest zdruzgotana bowiem liczyła, że ten jej się oświadczy. Cała wyspa na której dziewczyna mieszka wie, że ten powiedział jej "Znalazłem właściwy pierścionek, ale nie właściwą dziewczynę". Główna bohaterka jest załamana, ale za raz potem poznaje przystojnego Nathaniela. Nie ma jednak pojęcia, że jest on księciem.

Historia ta jest przyjemna, ale szczególnie nie zapadnie mi w pamięci. Zwykły romans. To co charakteryzuje tą autorkę to liczne odwołania do Boga. Niestety jak dla mnie, hmm... nie chcę powiedzieć, że naciągane ale niespotykane, bowiem nie wyobrażam sobie, żeby w dzisiejszych czasach dorosły mężczyzna idąc do Kościoła płacze ze wzruszenia. Mam wrażenie, że bohaterowie całkowicie oddali swój los w ręce Stwórcy. Mi odwołanie do religii wgl nie przeszkadzały, ale wiem, że są tacy których to bardzo irytuje. Jak dla mnie wiara w to, że Bóg trzyma gdzieś dla mnie w zanadrzu "tego jedynego" jest niesamowite i napawa mnie tylko nadzieją.

Styl autorki jest dobry, jednak muszę przyznać, że poprzednia jej książka bardziej mi się podobała, ale to chyba dlatego, że wówczas cofała się w przeszłość co ja bardzo lubię. Dziewczyna z nizin społecznych łączy się z księciem, wiadomo, że taka mieszanka jest wręcz wybuchowa.  Książkę tą mogę polecić fanom romansów, i historii obyczajowych. 

Ocena: 6/10 [dobra]

Recenzja pierwszej książki autorki KLIK

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu:





                                               Tytuł: W pierścieniu ognia [Catching fire]
Autorka: Suzanne Collins
Liczba stron: 359
Narracja: pierwszoosobowa
Seria: Tom 2
Wydawnictwo: Media Rodzina

Katniss i Peeta wygrywają igrzyska.W związku z tym muszą wziąć udział w Tournee Zwycięzców, które jest ich obowiązkiem. Wbrew wszelkim przewidywaniom igrzyska wygrała dwójka trybrutów, którzy na dodatek byli parą na arenie. To pierwszy taki wyczyn w historii całych igrzysk. Ich wybryk nie spodobał się władzom. W związku z tym wściekłe władze, żądne krwi organizuje kolejne igrzyska - 75 rocznicowe. W nich udział wezmą wszyscy żyjący zwycięscy! Znów Peeta i Katniss muszę opuścić swoje rodziny i stanąć twarzę w twarz z wrogiem. A zadania na arenie będą jeszcze bardziej przerażające.

Liczyłam, że kolejna część "Igrzysk śmierci" będzie tak samo dobra jak jej poprzedniczka. Niestety trochę się zawiodłam. Nie trzymała ona mnie tak w napięciu jak same Igrzyska śmierci. Ale różnica była minimalna. W tej części poznajemy nowych bohaterów. Bardzo polubiłam Finnicka. Również w tej części przypadła mi do gustu siostra Kattnis - Primrose, jeszcze dojrzalsza i świadoma swoich wyborów. Prezydent Snow jak zwykle okropny. Książka pełna brutalności, bez przerysowań i wybujałej miłości.

Ocena: 9/10

Już 22 listopada premiera filmu. Nie mogę się doczekać a wy ? :D

Igrzyska śmierci recenzja

Rozpoczął się miesiąc listopad czyli mój ulubiony ze wszystkich 12! W październiku: 
Przeczytałam: 10 książek
Podjęłam się 2 wyzwań na blogach




Nowsze posty Starsze posty Strona główna

O mnie

Moje zdjęcie
Malwina
Blog założyłam aby móc dzielić się z Wami moimi wrażeniami na temat książek, zachęcać ale też zniechęcać, bo nie będę tu koloryzowała i polecała Wam książek, które mi się nie podobały. Pisze tu o książkach, żeby ich nie zapomnieć.
Wyświetl mój pełny profil
Obsługiwane przez usługę Blogger.

Obserwatorzy

Szukaj na tym blogu

Blog Archive

  • ►  2022 (3)
    • ►  kwietnia (3)
  • ►  2021 (1)
    • ►  września (1)
  • ►  2019 (3)
    • ►  października (1)
    • ►  kwietnia (2)
  • ►  2018 (8)
    • ►  września (2)
    • ►  sierpnia (1)
    • ►  lipca (3)
    • ►  lutego (2)
  • ►  2017 (19)
    • ►  grudnia (1)
    • ►  listopada (4)
    • ►  października (1)
    • ►  sierpnia (1)
    • ►  lipca (5)
    • ►  czerwca (2)
    • ►  kwietnia (2)
    • ►  lutego (2)
    • ►  stycznia (1)
  • ►  2016 (19)
    • ►  sierpnia (2)
    • ►  czerwca (1)
    • ►  kwietnia (1)
    • ►  marca (1)
    • ►  lutego (12)
    • ►  stycznia (2)
  • ►  2015 (24)
    • ►  grudnia (2)
    • ►  listopada (5)
    • ►  lipca (2)
    • ►  czerwca (1)
    • ►  maja (1)
    • ►  kwietnia (5)
    • ►  marca (1)
    • ►  lutego (3)
    • ►  stycznia (4)
  • ►  2014 (99)
    • ►  grudnia (8)
    • ►  listopada (1)
    • ►  października (2)
    • ►  września (13)
    • ►  sierpnia (8)
    • ►  lipca (7)
    • ►  czerwca (9)
    • ►  maja (12)
    • ►  kwietnia (4)
    • ►  marca (3)
    • ►  lutego (14)
    • ►  stycznia (18)
  • ▼  2013 (146)
    • ►  grudnia (18)
    • ▼  listopada (20)
      • Stos listopad/grudzień i podsumowanie
      • Obrońca nocy - Agnieszka Lingas-Łoniewska
      • Dyskusja #1 - Last Christmas !
      • W otchłani mroku - Marek Krajewski
      • Kocham Paryż - Isabelle Lafleche
      • Oddaj miSie !
      • Szare śniegi Syberii - Ruta Sepetys
      • Ukryci w Paryżu - Corine Gantz
      • Przeminęło z wiatrem. Od bestselleru do filmu wsze...
      • Rzeźniczka z Małej Birmy - Hakan Nesser
      • Jak to wszystko się zaczęło...
      • Dziecko piątku, Nutria i Nerwus - Małgorzata Musie...
      • Uczta lodu i ognia - Chelsea Monroe-Cassel, Sarian...
      • ROZWIĄZANIE KONKURSU
      • Pulpecja - Małgorzata Musierowicz
      • Moje wypieki i desery - Dorota Świątkowska
      • Alicja w krainie zombi
      • Noelka - Małgorzata Musierowicz
      • Był sobie książę - Rachel Hauck
      • W pierścieniu ognia - Suzanne Collins + podsumowanie
    • ►  października (17)
    • ►  września (22)
    • ►  sierpnia (19)
    • ►  lipca (13)
    • ►  czerwca (20)
    • ►  maja (5)
    • ►  kwietnia (12)

Moja lista blogów

  • Książki Sardegny
    Trójka e-pik - sierpień 2025. Podsumowanie lipca
    1 tydzień temu
  • Lego ergo sum - blog o książkach
    Z Tobą będzie inaczej - Milena Wójtowicz
    2 lata temu
  • W krainie absurdu
    „The Spanish Love Deception”- Elena Armas
    3 lata temu
  • Lost In My Books
    5 POWODÓW, DLACZEGO NIE POWINIENEŚ UZALEŻNIAĆ SIĘ OD KSIĄŻEK
    3 lata temu
  • Goszaczyta
    "Pod taflą" Louise O'Neill
    6 lat temu
  • Books Hunter
    "Coraz większy mrok" Colleen Hoover
    6 lat temu
Pokaż 5 Pokaż wszystko

Categories

1/10 10/10 2/10 4/10 5/10 6/10 7/10 8/10 9/10 Agata Bogańska arthur conan doyle Audrey Hepburn biografia buchmann Czwarta Strona Damidos Dorota Schrammek egzemplarz recenzencki Emma Scott epoka wiktoriańska ewa grzelakowska-kostoglu flow books fantastyka feeria Filia Gabriela Gargaś Galeria Książki II wojna światowa inne Insignis Jaguar Janusz L. Wiśniewski Jill Mansel Katarzyna Zyskowska-Ignaciak Kim Holden kolorowanki kryminał Literackie Magdalena Witkiewicz makijaż Małgorzata Mroczkowska marie rutkowski Mona Kasten Natasza Socha new adult Novae Res obyczajowa poradnik R. Evans romans sherlock holmes stos Świat Książki thriller Tracy Rees współpraca wydawnictwa Znak

Designed By OddThemes | Distributed By Blogger Templates