Idealna chemia - Simone Elkeles


Tytuł: Idealna chemia
Autorka: Simone Elkeles
Narracja: pierwszoosobowa
Liczba stron: 336
Wydawnictwo: Amber

Książka została porównana do nieszczęśliwej miłości Romeo i Julii. Ja się z tym nie zgadzam. Szekspirowska dwójka przecież kochała się od początku, a bohaterowie Idealnej chemii Alex i Brittany nienawidzą się od pierwszego wejrzenia. Alejandro to meksykanin należący do Krwi, groźnego gangu. Brit to piękna blond cheerleaderka z bogatego domu. Dzieli ich wszystko. Zaczynając od koloru skóry kończąc na poglądach. Alejandro jest w gangu bo musi chronić rodzinę, Brit udaje perfekcyjną bo w domu przeżywa dramat za dramatem. Każdy z nich kryje tajemnice. W skutek zakładu, ta dwójka zbliża się do siebie. Najpierw poznają się lepiej jako partnerzy na lekcji chemii (oboje kończą liceum), a następnie wybucha między nimi prawdziwa chemia.

Alex zakłada się z kolegami, że prześpi się ze "śnieżynką" jak nazywają Brintey. Chłopak początkowo podchodzi do tego zadania z dystansem. Chce tylko wygrać i zranić dziewczynę, jednak powoli odkrywa jej tajemnice i wie już że nie jest ona taka nieskazitelną, na jaką kreuję swój wizerunek. Podobnie Brit. Blondynka sądziła, że meksykanin jest złym człowiek, który zabija i okrada ludzi. Jest pozbawiony wszelkich uczuć i zahamowań. Oboje zrywają z siebie maski i pozy jakie przybrali. Zaczynają się w sobie zakochiwać, a idzie im to dość szybko.

Idealna chemia przypominała mi Trzy metry nad niebem, aczkolwiek jako gorszą wersję. Simone Elkeles miała doby pomysł, ale wykonanie, moim zdaniem, dość średnie. Akcja ciągnie się niemiłosiernie (chociaż książka jest cienka), pisze o seksie bez ogródek, podobnie o przemocy. Jednak za dużo w niej dramatów i utyskiwań. Na jednej stronie bohaterowie się nienawidzą, a na drugiej już 'hyc' i buzi buzi. Mocno naciągana historia.

Czytało mi się ją umiarkowanie dobrze, ponieważ chwile kiedy naprawdę mnie ciekawiła szybko się kończyły i zostawały one zastępowane przez te nudniejsze akapity. Samo zakończenie jest w ogóle śmiechu warte. Wiadomo jak się skończy nawet nie musicie czytać, a i tak na pewno zgadniecie. Bądź co bądź dla zabicia czasu, polecam.

Ocena:
 6/10

12 komentarze

  1. Raczej nie jestem przekonana. Odpuszczę, dla zabicia czasu mam cały stos czekających książek :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Och, już porównanie do Romea i Julii sprawiło, że zostałam odepchnięta od tej książki - nie, zdecydowanie tytuł nie dla mnie, dość sztampowe - zakładanie się o kogoś/coś... Nope, taki romans do mnie nie przemawia.

    http://dzikie-anioly.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. To nie jest książka dla mnie. Jakoś nie ciągnie mnie do tego typu romansów ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. "Trzech metrów nad niebem" nie czytała, ale "Idealną chemię tak" i cóż, całkiem mi się podobała. Było to rok temu, akurat chciałam przeczytać coś lekkiego. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardziej polecałabym Ci "Trzy metry..." na prawdę fajna książka :)

      Usuń
  5. Mam wrażenie, że wszystko w tej książce jest sztampowe i ograne do bólu. Na pewno po nią nie sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  6. Wydaje mi się, że nie przypadnie mi ona do gustu..

    OdpowiedzUsuń
  7. Krótka książka i ciągnąca się akcja? Chyba nie może być nic gorszego. Już po okładce widziałam, że to książka nie dla mnie i niestety, ale nie warta większej uwagi...

    OdpowiedzUsuń
  8. nie wiem dlaczego, ale w wakacje, taka książka, zawsze ma większe szansę się obronić, niż np. jesienią. jakoś stajemy bardziej wyrozumiali, a trybiki w głowie leniwej nam pracują... przewidywalność i schematyczność tylko w czasie wakacji staje się znośna.

    OdpowiedzUsuń
  9. Kiedyś lubiłam wydawnictwo Amber, lecz sądzę, że jest dla trochę młodszych nastolatków, do których ja już dawno nie należę

    OdpowiedzUsuń
  10. Czytałam. Cóż mogę powiedzieć, taka akurat w sam raz, ni to zła, ni to dobra. Ach no i nawiązanie do Trzech metrów no zdecydowanie, też tak to odczułam.

    OdpowiedzUsuń
  11. Spodziewałam się, że może to będzie książka, którą będę chciała przeczytać, jednak po twojej recenzji jednak sobie ją odpuszcze.

    OdpowiedzUsuń