Dbam o wyobraźnię

  • Home
  • Download
  • Social
  • Features
    • Lifestyle
    • Sports Group
      • Category 1
      • Category 2
      • Category 3
      • Category 4
      • Category 5
    • Sub Menu 3
    • Sub Menu 4
  • Contact Us

Pogoda za oknem już prawie (na szczęście!) jesienna. Myślę więc, że spokojnie można oddać się lenistwu i z dobrą herbatę i kawałkiem ciasta zasiąść do ulubionej książki bądź też gazety. Ja dzisiaj zrobiłam dwie tarty: jedną z malinami, a drugą z borówkami. Obie z kremem budyniowym. Są błyskawiczne w wykonaniu i do tego niesamowicie dobrze smakują. Pierwsze znikają ze stołu. Podaję wam przepisy na obie tarty, które mam nadzieję, przygotujecie dla siebie i bliskich w ten weekend :)

Tarta z malinami 30 cm:

Kruchy spód:
♥ 250 g mąki
♥ 130 g cukru pudru
♥ 125 g masła
♥ 1 łyżeczka cukru waniliowego
♥ 1 jajko
♥ 1 łyżka zimnego mleka 

Z podanych składników zagnieć ciasto. Włóż na 30 minut do lodówki lub jeśli ci się śpieszy na 15 minut do zamrażalnika. Następnie ciasto rozwałkuj, przełóż do formy i piecz przez 10-15 minut w 200'C. W zależności od tego jak lubisz przypieczony spód, jeśli mniej piecz 10 minut jeśli bardziej 15.



Tarta z borówkami 28 cm:

Kruchy spód:
♥ 150 g mąki
♥ 100 g masła
♥ 100 g cukru pudru
♥ 1 łyżeczka cukru waniliowego
♥ 2 żółtka 

Postąpcie tak samo jak poprzednio. Ciasto zagnieciecie i do lodówki lub zamrażalnika, odpowiednio 30 lub 15 minut. Rozwałkujcie, do formy i do pieca. Również 10-15 minut w 200'C.

Krem budyniowy:
Tarta z malinami ma więcej kremu, a ta z borówkami mniej. Robi się go bardzo prosto należy przygotować:

♥ 1 opakowanie budyniu waniliowego
♥ 300 ml mleka
♥ 100 g masła
♥ 3 łyżki cukru

Budyń gotujecie dokładnie tak samo jak jest napisane na opakowaniu, z tym że nie mamy 500 ml mleka, a 300 żeby budyń wyszedł bardziej gęsty. 
W 50 ml mleka (które jest odlane z tych 300) mieszamy budyń i cukier. Pozostałe 250 ml gotujemy. Kiedy będzie gorące, wlewamy mieszankę budyniową. Następnie mieszamy i kiedy budyń będzie gęsty ściągamy z palnika. Czekamy aż ostygnie, można rondel z budyniem włożyć do zimnej wody. Następnie budyń razem z masłem miksujemy na najwyższych obrotach przez kilka minut. I gotowe! Krem jest wyśmienity i idealnie komponuje się z owocami. 
Na uprzednio przygotowany spód, wylewamy krem i dekorujemy owocami. 

* Aby uzyskać więcej kremu wszystkie składniki podane powyżej podwajamy tylko NIE masło, którego ilość pozostaje taka sama czyli 100 g.
** Przed podaniem polecam posypać tarty cukrem pudrem.

Smacznego ! :) 

Mam nadzieję, że wykorzystacie moje przepisy. Uwielbiam przygotowywać tarty, bo ciasto cudownie pachnie masłem i do tego jest kruche i pyszne. 

Spróbujecie ? :)




Tytuł: eLka
Autorka: Julia Hebdzyńska
Narracja: pierwszoosobowa
Liczba stron: 96
Wydawnictwo: Novae Res

Nie ukrywam, że chciałam przeczytać tę książkę. Między innymi dlatego, że autorka urodziła się w tym samym roku co ja, ale głównie dlatego, że chciałam poczytać o tym jak to młoda dziewczyna uczy się jeździć samochodem, bo ja moi drodzy, jestem w tej samej sytuacji. Otóż zakończyłam ostatnio 30 godzinny kurs i już za niedługo podchodzę do egzaminu teoretycznego. Jestem więc w ów temacie na bieżąco. eLka nie jest jednak o samej nauce jazdy, a o tym jak to osiemnastolatka zakochuje się w swoim trzydziestoczteroletnim instruktorze.

Główna bohaterka, bezimienna licealistka postanawia udać się na kurs nauki jazdy. 29 września zaczyna pierwszą lekcją. Trochę zestresowana, zauroczona brązowymi oczętami pana nauczyciela pochłania wiedzę jak gąbka. Raz idzie jej lepiej, raz gorzej. My mamy okazję poczytać jej wspomnienia, które rozpoczynają się 1 września, a kończą 25 grudnia. Maturzystka powoli zadłuża się w instruktorze, ze zniecierpliwieniem czeka na kolejne lekcje. Jak rozwinie się ta historia ? 

Czytałam kiedyś, że instruktorzy jazdy są tak znudzeni, że uwielbiają podrywać młode kursantki. Naszą bohaterkę też uderzają takie myśli. Czy aby cudowny wykładowca jazdy po polskich drogach nie był takim entuzjastą każdej uczennicy ? Dochodzi nawet do tego, że obserwuje go z ukrycia. Ostatecznie doszłam do wniosku, że to trzydziestolatek był bardziej zakochany w nastolatce niż ona w nim. 

Książka jest cieniutka i uboga w dialogi. Głównie znajdziemy tam opis uczuć głównej bohaterki oraz opisy zaśnieżonej stolicy. Nie ma nazw ulic, rzadko pojawiają się imiona. O czym jest ta książka, zapytacie. Trudno jest mi odpowiedzieć na to pytanie. Nie jest ani o nauce jazdy, ani o miłości. Jest czymś pomiędzy, bo znajdziemy tu trochę tego i trochę tego. Czyta się ją błyskawicznie. Zajmie wam to może godzinkę. Czy przyjemną ? Przekonajcie się sami. Mi się czytało całkiem dobrze. 

Ocena: 
6/10

Za książkę dziękuję:
To będzie krótki post. 
Otóż pewna fantastyczna blogerka, zajmująca się grafiką, stworzyła szablon specjalnie dla mnie. Chciałam konkretnie mieć to hasło czyli: Dbam o wyobraźnię, czym się przecież zajmuję ;) Czytając książki dbam o swoją i zachęcam innych do tego samego. Jako że na imię mam Malwina tak też widnieje w tle. Zmieniłam Clary na Malwinę, stając się tym samym trochę mniej anonimowa ;)
Teraz najważniejsze! Najbardziej interesuje mnie wasza opinia.

Jak wam się podoba ? :)


Trzymajcie się ciepło w te piękne, już prawie jesienne dni! :)


Tytuł: Tam gdzie śpiewają drzewa
Autorka: Laura Gallego
Narracja: trzecioosobowa
Liczba stron: 400
Wydawnictwo: Dreams


Viana to nastolatka, która jako córka księcia z Rocagris wychowała się wśród bogactwa i wygód. Na wiosnę planuje ślub ze swoim ukochanym Robianem. Jej beztroskie życie zostaje jednak brutalnie przerwane kiedy na Nortię napadają barbarzyńcy. Dziewczyna, która o wojnach słyszała jedynie w opowieściach nie ma pojęcia jak wygląda życie pod zaborem, w ciągłym lęku i strachu. Przekonana o tym, że jej ojciec oraz wojska króla pokonają wroga i wszystko wróci do dawnego porządku, nie zamartwia się wynikiem starcia. Niestety jak pokazuje przyszłość barbarzyńcy mają nowego przywódcę. Niezniszczalny król Harak plądruje okolice i ogłasza się nowym królem, zabijając większość rycerzy, w tym ojca Viany. Dziewczyna zostaje wydana za mąż za okrutnego barbarzyńcę. Los jak zwykle okazuje się nieprzewidywalny. Młoda bohaterka uwalnia się spod jarzma męża i ucieka do Wielkiego Lasu. Tam pod okiem Wilka, sławnego rycerza zostaje banitką. Porzuca swoje książęce życie, uczy się polować i walczyć. Jej jedynym marzeniem jest zemsta na okrutnym Haraku i Robianie, który ją zdradził.

Książka utrzymana jest w konwencji baśniowej. To mnie właśnie zachwyciło. Autorka odeszła od typowej narracji, i całą książkę piszę jak starą baśń, momentami używa podniosłego języka. Wbrew pozorom, dzięki tym zabiegom książkę czytało mi się bardzo sprawnie i z wielką przyjemnością poznawałam dalsze losy Viany. Powieść do końca utrzymuje nas w niepewności. Otóż wszystko skupia się w około Wielkiego Lasu. Niezmierzonego przez nikogo terenu, które według legend jest zamieszkiwane przez okrutne stwory, leśne duchy, gobliny, wróżki i co najważniejsze Śpiewające Drzewa, które mogą pomóc pokonać barbarzyńców. Viana jest niezdyscyplinowana, i chadza swoimi ścieżkami. Za główny cel stawia sobie odnalezienie magicznych drzew.

Tam gdzie śpiewają drzewa, to książka idealna zarówno dla fanów fantastyki jak i marzycieli. Jako że ja lubię wszystko co nawiązuje do starych, magicznych i tajemniczych baśni musiałam zapoznać się z tą lekturą. Autorka sprawnie prowadzi fabułę, wstawia w trakcie, różne zwroty akcji. Znajdziemy tu miłość, śmierć, ból i zmiany. Polubiłam Vianę, mimo że czasem jej decyzje były szalone i naiwne. Bardzo przypadło mi do gustu zakończenie. Typowo bajkowe i magiczne. Polecam, na te wspaniałe, jesienne dni.

Ocena: 
8/10

Tytuł: Opowiadania z Doliny Muminków
Autorka: Tove Jansson
Narracja: trzecioosobowa
Tom: VII
Liczba stron: 254
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia


Muminki uwielbiam. Przyznam, że jest to moja ulubiona bajka, z dzieciństwa, ale nigdy nie poznałam pierwowzoru jakim jest książka. Wakacje to idealny czas na zmiany, postanowiłam więc zapoznać się z powieściami Tove Jansson, która nawiasem mówiąc na początku miesiąca obchodziłaby setną rocznicę urodzin. Jest to więc podwójnie świetna okazja do zapoznania się z Muminkami.

Na samym wstępie mówię, nie jest to książka dla dzieci. Naprawdę nie czytajcie, tego cztero- czy pięciolatkom. Po pierwsze nie zrozumieją o co tam chodzi, a po drugie może je bardzo przerazić cała ta historia. "Opowiadania...." składają się z dziewięciu opowieści. Są one bardzo różne i bardzo dziwne. W pierwszym głównym bohaterem jest Włóczykij, który próbuje uchwycić piosenkę, w kolejnych pojawiają się Filifionka, Humbaki, Muminek, jego rodzice i mała Mi. Najbardziej do gustu przypadła mi historia zatytułowana "Opowiadanie o niewidzialnym dziecku". Jest tam dużo małej Mi, która jest moją ulubioną bohaterką, a wraz z nią pojawiają się jej błyskotliwe uwagi. Inne opowiastki są mniej lub bardziej dziwne, absurdalne i przerażające. Homek, który gada o kościach, które zbieleją na prerii na pewno nie nadaje się dla maluchów na noc.

- Mi znów nazbierała purchawek - powiedział Tatuś - Zeszłego roku zbierała muchomory.
- Miejmy nadzieję, że na przyszły rok zbierać będzie kurk albo co najmniej maślaki. - powiedziała Mama.
- Dobrze jest mieć nadzieję - zauważyła mała Mi i zachichotała.

Co mogę powiedzieć o siódmym tomie Muminków? Jest to książka po prostu dziwna. Bardziej nadaje się dla starszych dzieci, a nawet dorosłych niż dla maluchów. Niemniej jednak każda historia ma coś w sobie. Pewien urok i tajemniczość, co ja, bardzo lubię. Polecam do zapoznania się fanom Muminków. Mój egzemplarz jest bardzo stary i opatrzony oryginalnymi rysunkami autorki, które bardzo cieszą oko. Ciekawa jestem jakie będą pozostałe książki. Czytaliście kiedyś czy znacie tylko bajkę animowaną?

Ocena: 
7/10


Tytuł: City of heavenly fire
Autorka: Cassandra Clare
Narracja: trzecioosobowa
Tom: VI
Liczba stron: 733
Wydawnictwo: Walker Books


Nie jestem zachwycona. Niestety. Piąty tom powalił mnie na kolana ale ten nie. Dlaczego ?! Tak bardzo chciałam być zdruzgotana i zachwycona jednocześnie zakończeniem, a nie jestem. Czyżby Cassandrze wyczerpały się pomysły? Ale dlaczego w ostatniej części ?

O czym jest ten tom ? Oczywiście wszystko kręci się w okół szalonego Sebastiana, który chce zniszczyć świat. Do tego chce w swoje łapska złapać Jace'a i Clary. Zamienia Nocnych Łowców w tak zwanych Mrocznych, którzy nie mają własnej woli i robią wszystko co każe im brat Clary, nawet jeśli mają zabić swoich bliskich. Jednak nie jest to jedyny wątek w książce. Szczerze mówiąc związkiem Clary i Jace'a powoli "rzygałam". Mój ulubieniec stracił swój sarkastyczny humor, Clary niby główna bohaterka, a aż tak często się nie pojawiała. Strasznie irytowało mnie, że Clare powstawiała przerywniki w postaci wydarzeń jakie działy się w życiu zupełnie pobocznych bohaterów, jak Mai czy Jii Penhallow. Autorka wprowadza w tej części nowych bohaterów, którzy mają pojawić się w kolejnej serii, którą właśnie pisze. 

Długo czekałam na sceny Magnusa i Aleca, a sceny pomiędzy tą dwójką pojawiają się praktycznie przy końcu książki. A to właśnie na ich wspólne momenty czekałam najbardziej i trochę się zawiodłam, bo nie było ich wiele. Isabbelle i Simon wypadli lepiej. Jest ich więcej, a pijany Simon był rewelacyjny ;) 

Głównie przez całą książkę bohaterowie ścigają Sebastiana i przeżywają dramaty miłosne. Nie ma już tylu ciekawych wypowiedzi bohaterów jak to było kiedyś. Bardzo trudno jest mi ocenić tą książkę. Mam nadzieję, że jak pojawi się w polskim tłumaczeniu to ocenię ją inaczej i może lepiej zrozumiem. Bądź co bądź jest mi jakoś smutno bo to już koniec, a ja tak kocham tą serię. 

Czekacie na rozwinięcie jakiś wątków? Macie w planach przeczytanie "Miasto niebiańskiego ognia" ?

PS. "City..." jest naprawdę ogromne możecie to zobaczyć klikając tu


Tytuł: Idealna chemia
Autorka: Simone Elkeles
Narracja: pierwszoosobowa
Liczba stron: 336
Wydawnictwo: Amber

Książka została porównana do nieszczęśliwej miłości Romeo i Julii. Ja się z tym nie zgadzam. Szekspirowska dwójka przecież kochała się od początku, a bohaterowie Idealnej chemii Alex i Brittany nienawidzą się od pierwszego wejrzenia. Alejandro to meksykanin należący do Krwi, groźnego gangu. Brit to piękna blond cheerleaderka z bogatego domu. Dzieli ich wszystko. Zaczynając od koloru skóry kończąc na poglądach. Alejandro jest w gangu bo musi chronić rodzinę, Brit udaje perfekcyjną bo w domu przeżywa dramat za dramatem. Każdy z nich kryje tajemnice. W skutek zakładu, ta dwójka zbliża się do siebie. Najpierw poznają się lepiej jako partnerzy na lekcji chemii (oboje kończą liceum), a następnie wybucha między nimi prawdziwa chemia.

Alex zakłada się z kolegami, że prześpi się ze "śnieżynką" jak nazywają Brintey. Chłopak początkowo podchodzi do tego zadania z dystansem. Chce tylko wygrać i zranić dziewczynę, jednak powoli odkrywa jej tajemnice i wie już że nie jest ona taka nieskazitelną, na jaką kreuję swój wizerunek. Podobnie Brit. Blondynka sądziła, że meksykanin jest złym człowiek, który zabija i okrada ludzi. Jest pozbawiony wszelkich uczuć i zahamowań. Oboje zrywają z siebie maski i pozy jakie przybrali. Zaczynają się w sobie zakochiwać, a idzie im to dość szybko.

Idealna chemia przypominała mi Trzy metry nad niebem, aczkolwiek jako gorszą wersję. Simone Elkeles miała doby pomysł, ale wykonanie, moim zdaniem, dość średnie. Akcja ciągnie się niemiłosiernie (chociaż książka jest cienka), pisze o seksie bez ogródek, podobnie o przemocy. Jednak za dużo w niej dramatów i utyskiwań. Na jednej stronie bohaterowie się nienawidzą, a na drugiej już 'hyc' i buzi buzi. Mocno naciągana historia.

Czytało mi się ją umiarkowanie dobrze, ponieważ chwile kiedy naprawdę mnie ciekawiła szybko się kończyły i zostawały one zastępowane przez te nudniejsze akapity. Samo zakończenie jest w ogóle śmiechu warte. Wiadomo jak się skończy nawet nie musicie czytać, a i tak na pewno zgadniecie. Bądź co bądź dla zabicia czasu, polecam.

Ocena:
 6/10

Tytuł: Dziennik Bridget Jones
Autorka: Helen Fielding
Narracja: pierwszoosobowa
Tom: I
Liczba stron: 238
Wydawnictwo: Świat Książki

Kto nie zna Bridget Jones? Przyznam, że ja należałam do tego grona osób, które nie znały książkowej wersji. Film widziałam parę razy, ale prawdziwą Bridget poznałam kilka dni temu. O czym jest książka? Główna bohaterka to trzydziestodwuletnia angielka, która ma niesatysfakcjonującą pracę, jest sama, nie ma faceta, a jej rodzina na siłę próbuje ją swatać z kim popadnie. Ale nie bójcie się! Bridget oprócz nieposiadania, ma parę innych dobry "rzeczy". Na przykład paczkę przyjaciół, na których zawsze może polegać i niewyparzony język. Jej błyskotliwe uwagi i odwaga sprawiły, że bardzo ją polubiłam.

Książka to dziennik, prowadzony od stycznia do grudnia. Bohaterka na początku roku robi pewne postanowienia, które przez cały rok stara się wypełniać. Wychodzi jej to raczej marnie. Zakochana po uszy w swoim szefie, wdaje się z nim w ognisty romans. Jej matka, szalona sześćdziesięcioletnia kobieta, próbuje znaleźć Bridget męża. Jednak w trakcie rozwijania się akcji na jaw wychodzi, że ma ona kochanka! Główna bohaterka musi zmagać się z problemami dnia dzisiejszego. Są one i zwykłe i nie zwykłe. Niektóre, dość absurdalne sytuacje, wywoływały u mnie salwy śmiechu, dlatego ostrzegam nie czytajcie tej książki w autobusie, jeśli chcecie uniknąć karcących i oburzonych spojrzeń współpasażerów.

Czym ta książka chwyciła za serce aż tyle kobiet ? Myślę, że swoją prawdziwością. Bridget ma problemy z nadwagą, z brakiem faceta, z wrednymi koleżankami, z męczącymi rodzicami. Chodź jeden z tych kłopotów dotknął kiedyś każdego. Można z przymrużeniem oka zerknąć na rzeczywistość. Dystans i poczucie humoru to zazwyczaj jedyne skuteczne środki na poradzenie sobie z troskami. Co najlepsze zarówno Hugh Grant, jak i Colin Firth pojawiają się w książce (ich nazwiska są wymienione), a jak zapewne wiecie obaj panowie zagrali główne role w filmowej adaptacji.

Stwierdzam, że książka jest lepsza niż film. Bawi i umila czas. Idealna zarówno na lato jak i na pochmurne dnia. Poza tym kto nie chciałaby książki, która ma taką ładną okładkę ?

Ocena: 
7/10
Nowsze posty Starsze posty Strona główna

O mnie

Moje zdjęcie
Malwina
Blog założyłam aby móc dzielić się z Wami moimi wrażeniami na temat książek, zachęcać ale też zniechęcać, bo nie będę tu koloryzowała i polecała Wam książek, które mi się nie podobały. Pisze tu o książkach, żeby ich nie zapomnieć.
Wyświetl mój pełny profil
Obsługiwane przez usługę Blogger.

Obserwatorzy

Szukaj na tym blogu

Blog Archive

  • ►  2022 (3)
    • ►  kwietnia (3)
  • ►  2021 (1)
    • ►  września (1)
  • ►  2019 (3)
    • ►  października (1)
    • ►  kwietnia (2)
  • ►  2018 (8)
    • ►  września (2)
    • ►  sierpnia (1)
    • ►  lipca (3)
    • ►  lutego (2)
  • ►  2017 (19)
    • ►  grudnia (1)
    • ►  listopada (4)
    • ►  października (1)
    • ►  sierpnia (1)
    • ►  lipca (5)
    • ►  czerwca (2)
    • ►  kwietnia (2)
    • ►  lutego (2)
    • ►  stycznia (1)
  • ►  2016 (19)
    • ►  sierpnia (2)
    • ►  czerwca (1)
    • ►  kwietnia (1)
    • ►  marca (1)
    • ►  lutego (12)
    • ►  stycznia (2)
  • ►  2015 (24)
    • ►  grudnia (2)
    • ►  listopada (5)
    • ►  lipca (2)
    • ►  czerwca (1)
    • ►  maja (1)
    • ►  kwietnia (5)
    • ►  marca (1)
    • ►  lutego (3)
    • ►  stycznia (4)
  • ▼  2014 (99)
    • ►  grudnia (8)
    • ►  listopada (1)
    • ►  października (2)
    • ►  września (13)
    • ▼  sierpnia (8)
      • Owocowe tarty na weekendowe lenistwo
      • eLka - Julia Hebdzyńska
      • Nowy szablon!
      • Tam gdzie śpiewają drzewa - Laura Gallego
      • Opowiadania z Doliny Muminków - Tove Jansson
      • City of heavenly fire - Cassandra Clare
      • Idealna chemia - Simone Elkeles
      • Dziennik Bridget Jones - Helen Fielding
    • ►  lipca (7)
    • ►  czerwca (9)
    • ►  maja (12)
    • ►  kwietnia (4)
    • ►  marca (3)
    • ►  lutego (14)
    • ►  stycznia (18)
  • ►  2013 (146)
    • ►  grudnia (18)
    • ►  listopada (20)
    • ►  października (17)
    • ►  września (22)
    • ►  sierpnia (19)
    • ►  lipca (13)
    • ►  czerwca (20)
    • ►  maja (5)
    • ►  kwietnia (12)

Moja lista blogów

  • Książki Sardegny
    Trójka e-pik - lipiec 2025. Podsumowanie czerwca
    2 tygodnie temu
  • Lego ergo sum - blog o książkach
    Z Tobą będzie inaczej - Milena Wójtowicz
    2 lata temu
  • W krainie absurdu
    „The Spanish Love Deception”- Elena Armas
    2 lata temu
  • Lost In My Books
    5 POWODÓW, DLACZEGO NIE POWINIENEŚ UZALEŻNIAĆ SIĘ OD KSIĄŻEK
    3 lata temu
  • Goszaczyta
    "Pod taflą" Louise O'Neill
    5 lat temu
  • Books Hunter
    "Coraz większy mrok" Colleen Hoover
    6 lat temu
Pokaż 5 Pokaż wszystko

Categories

1/10 10/10 2/10 4/10 5/10 6/10 7/10 8/10 9/10 Agata Bogańska arthur conan doyle Audrey Hepburn biografia buchmann Czwarta Strona Damidos Dorota Schrammek egzemplarz recenzencki Emma Scott epoka wiktoriańska ewa grzelakowska-kostoglu flow books fantastyka feeria Filia Gabriela Gargaś Galeria Książki II wojna światowa inne Insignis Jaguar Janusz L. Wiśniewski Jill Mansel Katarzyna Zyskowska-Ignaciak Kim Holden kolorowanki kryminał Literackie Magdalena Witkiewicz makijaż Małgorzata Mroczkowska marie rutkowski Mona Kasten Natasza Socha new adult Novae Res obyczajowa poradnik R. Evans romans sherlock holmes stos Świat Książki thriller Tracy Rees współpraca wydawnictwa Znak

Designed By OddThemes | Distributed By Blogger Templates