Coś do stracenia - Cora Carmack


Tytuł: Coś do stracenia
Autorka: Cora Carmack
Narracja: pierwszoosobowa
Liczba stron: 304
Wydawnictwo: Jaguar

Bliss Edwards ma nieco ponad dwadzieścia lat. Właśnie kończy ostatni rok aktorstwa w college'u , a jej największym problem jest fakt, że nadal jest dziewicą. Chce jak najszybciej pozbyć się tego "kłopotu". Jej przyjaciółka, Kelsey, która raz śpi z tym, a raz z tamtym, ma idealny plan. Dziewczyna pójdzie do baru, ubrana w obcisłe ciuchy, rzuci się na jakiegoś faceta, pójdzie z nim do łóżka i... po kłopocie. Zdesperowana Bliss zgadza się na plan koleżanki. Oczywiście poznaje przystojnego faceta Garricka, zaprowadza go do domu, i gdy już prawie traci swoje dziewictwo panikuje i zostawia nagiego mężczyznę, w łóżku. Na drugi dzień okazuje się, że ów dżentelmen, jest jej nowym wykładowcą. 

Książka miała okazać się pełna pomyłek i zabawnych sytuacji. Autorka podobno w wesoły sposób miała pokazać pierwszy seks, i tego typu sprawy. Mnie to nie rozbawiło. Jak się okazuje ten nowy gatunek young adult, zupełnie do mnie nie trafia. Są to zazwyczaj książki o wyuzdanym seksie, i głupich nastolatkach, które są ponad miarę irytujące. Ta nie odstaje od tego pierwowzoru. Główna bohaterka, która już natychmiast chce stracić dziewictwo, w końcu tchórzy i ucieka. Przez następną część książki udaje, że nic nie czuje do młodego wykładowcy, i wiąże się ze swoim najlepszym przyjacielem Cade'm, co sama nie uważa za najlepsze posunięcie. Nie jest to książka ambitna, widać nawet po okładce (chociaż nie powinniśmy po niej oceniać). Bliss Edwards bardzo mnie denerwowała. Okazała się postacią nudną, schematyczną, która wciąż myślała że ma pecha i błąka się między uczuciem do wykładowcy a do swojego nowego chłopaka. 

Jak już coś czytam to liczę, że coś z książki wyniosą, a jak nie to przynajmniej będzie mi się ją miło czytać. Nie ma co się oszukiwać. "Coś do stracenia" nie czytało mi się nawet przyjemnie, raczej ze zmęczeniem i uczuciem frustracji dotarłam do końca. Zdecydowanie nie tytuł dla mnie. Myślę jednak, że niektóre z Was będą się świetnie bawić, bo zauważyłam, że YA jest hitem pośród blogerek. Jest to pozycja niewymagająca i odmóżdżająca za razem. 

Ocena: 4/10

Za książkę dziękuję wydawnictwu Jaguar


11 komentarze

  1. Miałam na nią apetyt, a Twoja recenzja ostudziła go i dała mi do myślenia

    OdpowiedzUsuń
  2. Także czytałam jak wiesz i dla mnie również średnia.Faktycznie główna bohaterka zachowuje się dość...irytująco, a wręcz dziecinnie.
    Pozycja dla kogoś kto akurat nie ma co wziąć do ręki wieczorem. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj nie, chyba nie dla mnie :3

    OdpowiedzUsuń
  4. Matko, teraz rzeczywiście ludzie mają mocno nasrane we łbach, skoro bycie dziewicą jest problemem. Mnie też książki YA nie kręcą - często opowiadają właśnie o głupich laleczkach, masz rację. Podziękuję za taki "hit" :/

    OdpowiedzUsuń
  5. Zdecydowanie nie dla mnie. Strata czasu. A Twoja ocena - bez komentarza.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja i tak mam ochotę przeczytać tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  7. Raz mam chęć, raz nie:) zależy jaką czytam recenzję na ten temat:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Czytając pierwszy akapit twojej recenzji byłam na tak, czytając kolejne już raczej na nie.

    http://wyznania-czytelniczki.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  9. Twoja recenzja trochę ostudziła mój zapał, ale i tak nadal chcę przeczytać tę książkę. Jestem ciekawa jak ja ją odbiorę, bo na ogół lubię Young Adult :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Troszkę już tych NA się naczytałam: "Morze spokoju", "Zaczekaj na mnie" - J. Lynn, "Na krawędzi nigdy", "Hopeless" a teraz i przeczytałam "Coś do stracenia". NA to akurat (niby) moja kategoria wiekowa, ale do mnie nie trafia. Bohaterów tej książki nie polubiłam, ale znalazłam parę przezabawnych cytatów z tej książki, mimo iż całości akcji jakoś długo wspominać nie będę.
    Co do utraty dziewictwa to u siebie też napisałam, co myślę o takim traktowaniu tej sprawy.
    P.S.: Teraz czytam kolejne NA (uparłam się, że znajdę choć jedną powieść, która z tego gatunku W CAŁOŚCI mi się spodoba) czyli "Piękna katastrofa" i to nadal nie jest to... że o głównej bohaterce tam nie wspomnę - a stron jest ponad 400

    OdpowiedzUsuń
  11. Czytałam kilka recenzji książek z tego nowego gatunku i na kilka mam ochotę, ponieważ nie wydają się takie bzdurne, jak ta. Na tę w ogóle nie mam ochoty, co jest fajnego w tym, że dziewczyna nie chce być dziewicą i chce na siłę się z kimś przespać? Dla mnie to żenujące i fatalny pomysł na fabułę, na dodatek w takim wykonaniu. Szkoda, że autorka z nastolatków zrobiła głupiutkich i irytujących ludzi ;/

    OdpowiedzUsuń